Wolność słowa to fundament demokracji, który daje każdemu z nas prawo do wyrażania opinii, zadawania pytań i szukania prawdy — nawet jeśli ta prawda nie jest wygodna dla wszystkich. To prawo, które przez wieki było zdobywane z ogromnym wysiłkiem, dziś wydaje się oczywiste. Ale czy na pewno?
W erze cyfrowej, w której większość naszych rozmów, debat i informacji przepływa przez internet, wolność słowa zyskuje nowy, bardziej złożony wymiar. Z jednej strony mamy dostęp do globalnej sieci, która umożliwia szybkie dzielenie się wiedzą i myślami. Z drugiej — rośnie liczba przypadków cenzurowania treści, które nie pasują do dominującego przekazu. I coraz częściej dzieje się to w sposób cichy, niezauważalny, ale niezwykle skuteczny.
Platformy społecznościowe — które miały być przestrzenią otwartą, demokratyczną, dla każdego — coraz częściej stają się zamkniętymi systemami, kontrolującymi, co wolno powiedzieć, a co zostanie usunięte lub schowane przed wzrokiem innych. Ich regulaminy są niejasne, nieprzejrzyste, a decyzje — arbitralne. Możesz stracić zasięgi, być „shadowbanowany”, zablokowany lub usunięty — bez konkretnego powodu, bez możliwości odwołania się.
W imię bezpieczeństwa, walki z dezinformacją i poprawności politycznej odbiera się użytkownikom prawo do wypowiedzi. A to bardzo niebezpieczny precedens. Bo wolność słowa nie istnieje po to, by mówić tylko to, co popularne, łatwe czy akceptowalne. Jej prawdziwa siła ujawnia się wtedy, gdy chroni wypowiedzi trudne, kontrowersyjne, prowokujące — takie, które zmuszają do refleksji, czasem nawet do sprzeciwu.
Musimy zadać sobie pytanie: czy wolność słowa to dla nas wciąż wartość, którą chcemy chronić — czy jedynie slogan, o którym przypominamy sobie przy okazji debat publicznych?
Każdy z nas ma prawo do głosu. Nawet jeśli ten głos brzmi inaczej niż większość. Nawet jeśli jest niewygodny. Bo tylko wtedy jesteśmy naprawdę wolni.
Podpisz petycję na naszej stronie w obronie wolności słowa!
Nie pozwól, by o tym, co możesz powiedzieć, decydował algorytm.
Wolność nie powinna być filtrowana, cenzurowana ani uzależniona od interesów korporacji.